poniedziałek, maja 26

Chapter 2



Szłyśmy z dziewczynami przez stołówkę szukając miejsc do siedzenia. Wszyscy uczniowie byli w jadalni bo na zewnątrz padał deszcz.

-i jak ci poszedł test z historii? – spytała Olivia. Dziewczyna z czarnymi włosami niosła swoją ulubioną sałatkę grecką.

- Nawet nie pytaj. Slovincki wybrał sobie w tym roku mnie jako osobę do gnębienia i prześladowania. - powiedziałam i upiłam łyk swojej pepsi. Rozglądnęłam się po sali, ale nie zauważyłam nikogo interesującego. Ciągle te same twarze. Połowy z nich nie znam, a części to nawet nie chcę poznać. Piją, ćpają, uprawiają sex, krótko mówiąc - to nie moja bajka. Miejsca pozajmowane były przez różne grupki przyjaciół, ale zauważyłam jeden wolny stolik na tyłach. Pokazałam je dziewczynom i udałyśmy się w tamtym kierunku. Śmiałyśmy się z ludzi, którzy nie umieją się zachować w miejscu publicznym, gdy na kogoś - już dziś drugi raz - wpadłam. Niestety była to ostatnia osoba, z którą chciałabym się kiedykolwiek zderzyć. Alexandra – największa diwa liceum. Najpiękniejsza popularność, z którą każdy chciałby się przyjaźnić. A jak by inaczej.

- uważaj jak chodzisz – warknęła i odeszła. Całą oblałam się rumieńcem i moim pepsi. Dziewczyny stanęły szybko przede mną, żeby chociaż trochę mnie zasłonić. Kątem oka zauważyłam, że cała sala się na mnie patrzy.  

- nic ci nie jest? – spytała rudowłosa.

- nie. Dziękuję Sam. Tylko wylałam na siebie mój napój – jęknęłam starając się wytrzeć plamę. Jednak nic to nie dawało.

- co za suka. Jak ja bym je wygarnęła to by przez tydzień z pokoju nie wychodziła. Pieprzona szmata myśli że jej wszystko wolno...-

- przestań- wtrąciłam się w monolog Olivii. Kipiała złością i ciskała piorunami w Alexandre. - Wiemy że ty byłabyś do tego zdolna - zachichotałam - no już, stało się - trudno. Mam bluzkę z w-f-u w szafce. Pójdę się przebrać a ty się uspokój. - powiedziałam. Już miałam odchodzić ale zatrzymały mnie słowa Sam.

- patrzcie - prychnęła dziewczyna. - Lepi się do kolejnego naiwnego chłopaka. Szmata.- rzekła z pogardą w glosie. Podążyłam za wzrokami dziewczyn i zobaczyłam tajemniczego chłopaka z korytarza i Alexandre. Moje oczy miały rozmiar pięciozłotówek. Zrobiło mi się go żal, ale kiedy zobaczyłam jak ona kładzie rękę na jego torsie a on nie jest jej dłużny i kładzie swoją dłoń na jej biodrach, diametralnie zmieniłam o nim zdanie. Wpatrywałam się w nich jak zaczarowana. Nie dlatego że wyglądali razem ładnie - bo i tak nie wyglądali - ale dlatego że nie pomyliłam się w stosunku do niego. Rzadko miałam rację co do ludzi. Nigdy nie sądzę ich po wyglądzie ale po zachowaniu i charakterze. Wiedziałam, że dałby się nabrać na takie tanie zagrywki jakie pokazuje Alexandra. Wygląda na takiego co się z nią zadają. Zły chłopak, który może mieć każdą. 

Chciałam odwrócić wzrok kiedy chłopak na mnie spojrzał. Wpatrywałam się w jego niebieskie tęczówki. Odpłynęłam na chwilę. Najgorsze było to, że nie musiał robić nic specjalnego żebym znalazła się pod jego urokiem. Wróciłam do świata żywych najszybciej jak to możliwe. Postanowiłam, że nie będę tracić czasu na ludzi którzy zadają się z tą... tą... dziewczyną. Od zawsze mnie nie lubiła. Nie potrzebuję dawać jej dodatkowych argumentów do dokuczania mi. Chcę przeżyć ten rok nie wybijając się poza sferę normalnej dziewczyny która tańczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz